Dziś produkcja z gatunku sci-fi z 2007 roku. Darker than Black jest dziełem studia Bones i Tensaia Okamury. Anime to nie jest oparte na żadnym pierwowzorze, jest oryginalną produkcją, która liczy dwadzieścia pięć odcinków plus jeden odcinek OVA, określany jako dwudziesty szósty. Po sukcesie anime doczekało się kontynuacji, jednak Darker than Black: Ryuusei no Gemini jest tytułem dużo słabszym od swego poprzednika. Warto jednak zapoznać się z pierwszą serią, która spodoba się z pewnością nie tylko fanom gatunku.
Na 10 lat przed akcją serii w Tokio i Ameryce
Południowej pojawiły się paranormalne strefy, nazwane Bramami. Jednocześnie na
niebie zmienił się układ gwiazd, a niektórzy ludzie zyskali dziwne moce, stając
się Kontraktorami, lub zmienili się w pozbawione własnej woli media, zwane
Lalkami. Brama Piekieł, znajdująca się w Tokio, została otoczona murem, wstęp
do niej jest zabroniony. Oficjalnie zarówno Kontraktorzy, jak i Lalki nie
istnieją, jednak w siłach policji działa specjalny oddział specjalizujący się w
tych sprawach, dowodzony przez Misaki Kiriharę. Wpada ona na trop Kontraktora,
którego gwiazdę oznaczono kodem BK-201. Hei jest jednym z najstraszniejszych Kontraktorów i zarazem członkiem zespołu składającego się z medium Yui, mówiącego
kota Mao i łącznika Huanga, który przekazuje im polecenia Syndykatu, dla
którego pracują.
Fabuła podzielona jest na luźno związane ze sobą historie,
które w późniejszej części serii łączą się w całość. Pozwala to na ukazanie
nowych reguł przedstawionego świata oraz zapoznanie widza z bohaterami. Klimat
jest poważny (nawet za obecnością mówiącego kota kryje się smutna w sumie
historia) i tajemniczy. Począwszy od sekretu pochodzenia Bram i nowego
nieboskłonu, przez zdarzenia, które doprowadziły do zniszczenia Bramy Niebios w
Ameryce, po przeszłość i motywy bohaterów – historia pełna jest coraz to nowych
pytań i nie daje wielu odpowiedzi. Na część musimy sami sobie odpowiedzieć, na
inne nie poznamy odpowiedzi nigdy. Przez to gatunkowo blisko tej produkcji do
dramatu, mimo scen akcji i niemałej ilości trupów. Tempo często przyjemnie
zwalnia i możemy zadumać się nad wyborami bohaterów. Postacie zaludniające
przedstawioną rzeczywistość są różnorodne i oprócz Kontraktorów i Lalek nie
brakuje zwykłych ludzi, którzy muszą się mierzyć z faktem, że na świecie
pojawiły się moce, których nikt się nie spodziewał. I chociaż większości
Kontraktorów nie zależy, by świat się o nich dowiedział, jest też grupa, która
zamierza walczyć o prawo Kontraktorów do ich istnienia. Nie chcą, by byli oni
wyłącznie wykorzystywani jako agenci wywiadów i najemnicy przestępczych
organizacji i, tak jak wszyscy, pragną mieć dostęp do tajemnic ukrytych za
Bramą. Głębsze rozważania są nieodłączną częścią klimatu tej serii i dzięki
odpowiedniemu zrównoważeniu akcją nie nudzą ani nie przedłużają sztucznie
historii.
Kreacja bohaterów zasługuje na uznanie. Poczynając od Heia, który pod przebraniem skromnego, ubogiego studenta skrywa swą mroczną twarz Kontraktora, przez zdeterminowaną, ale często bezsilną oficer Kiriharę, uwięzionego w zwierzęcym ciele Mao, po bezwolne, prowadzące przerażająco pustą egzystencję Lalki czy Kontraktorów-szpiegów, jak April czy November 11, którzy nawet po swej przemianie służą ojczyźnie najlepiej jak potrafią. Nie można zarzucić twórcom, że stworzyli postacie szablonowe czy płaskie. Każdy, nawet epizodyczny bohater, jest mocno osadzony w historii, ma swoje motywy i spójną osobowość. Dzięki temu, że ich charaktery są logiczne i dopracowane, psychologiczna warstwa anime trzyma odpowiednio wysoki poziom. Każdy inaczej odbiera wpływ Bramy; dla jednych jest ona niezwykłym zjawiskiem fizycznym, jedyną w swoim rodzaju anomalią, dla drugich źródłem zła i cierpienia, dla innych miejscem, gdzie ukryto wszystkie odpowiedzi. W jej obliczu pytania o człowieczeństwo domagają się nowej odpowiedzi. Czy tracący swe emocje w zamian za nadludzkie moce Kontraktorzy lub Lalki są jeszcze ludźmi? Jak zdefiniować pojęcie człowieka i duszy? Czy przemianę da się odwrócić?
![]() |
Scen walk nie jest wcale dużo, ale jak już są, to przyjemnie się je ogląda. |
Kreacja bohaterów zasługuje na uznanie. Poczynając od Heia, który pod przebraniem skromnego, ubogiego studenta skrywa swą mroczną twarz Kontraktora, przez zdeterminowaną, ale często bezsilną oficer Kiriharę, uwięzionego w zwierzęcym ciele Mao, po bezwolne, prowadzące przerażająco pustą egzystencję Lalki czy Kontraktorów-szpiegów, jak April czy November 11, którzy nawet po swej przemianie służą ojczyźnie najlepiej jak potrafią. Nie można zarzucić twórcom, że stworzyli postacie szablonowe czy płaskie. Każdy, nawet epizodyczny bohater, jest mocno osadzony w historii, ma swoje motywy i spójną osobowość. Dzięki temu, że ich charaktery są logiczne i dopracowane, psychologiczna warstwa anime trzyma odpowiednio wysoki poziom. Każdy inaczej odbiera wpływ Bramy; dla jednych jest ona niezwykłym zjawiskiem fizycznym, jedyną w swoim rodzaju anomalią, dla drugich źródłem zła i cierpienia, dla innych miejscem, gdzie ukryto wszystkie odpowiedzi. W jej obliczu pytania o człowieczeństwo domagają się nowej odpowiedzi. Czy tracący swe emocje w zamian za nadludzkie moce Kontraktorzy lub Lalki są jeszcze ludźmi? Jak zdefiniować pojęcie człowieka i duszy? Czy przemianę da się odwrócić?
Atmosfera anime jest bardzo pesymistyczna mimo pewnych
komediowych elementów, co podkreślone jest przez przygaszone kolory. Akcja
często dzieje się w nocy. Po zmroku Tokio wydaje się być pełne niebezpieczeństw
i świetnie prezentuje się na ekranie. Graficznie anime jest bardzo dobre –
kreska jest prosta, ale dokładna i elegancka, pojedynki są zanimowane
bezbłędnie, choć dynamicznych scen jest mniej, niż można się tego było
spodziewać po pierwszych odcinkach. Podkład muzyczny również zasługuje na
uznanie. Szczególnie muszę pochwalić openingi, są odpowiednio niepokojące,
mroczne i z pazurem.
Darker than Black
jest serią kierowaną do dojrzalszego odbiorcy. Polecam ją także tym, którzy
sci-fi omijają, ponieważ tytuł ten oferuje dużo więcej niż może się wydawać na
pierwszy rzut oka. Uważam, że każdy odnajdzie tu coś dla siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz