11 lis 2013

Dwie Beretty M92s, zapasowe magazynki, zapalony papieros w ustach - możemy zaczynać. Oto Black Lagoon






Manga Reia Hirome Black Lagoon ukazuje się od 2002 roku i liczy obecnie zaledwie dziewięć tomów. Dzieło doczekało się dwóch dwunastoodcinkowych serii anime i pięcioodcinkowej Black Lagoon: Roberta's Blood Trail. Adaptacji dokonano bardzo wiernie, starając się zachować klimat mającej rzesze fanów mangi, jednocześnie ożywiając tą pełną akcji historię. Powstało anime, które zasługuje na uznanie nie tylko z uwagi na wysoki poziom papierowego pierwowzoru, ale też ze względu na samodzielnie osiągniętą, wysoką pozycję w kanonie serii akcji.




Znajdujemy się w Azji Południowo-Wschodniej, gdzie na terenie Tajlandii leży fikcyjne miasto Roanapur - port będący domem wszelkiego rodzaju przestępców, rzezimieszków, prostytutek, złodziei i piratów, nie podlegający władzy żadnego kraju, rządzony przez kilka konkurujących o wpływy grup: hongkongowską Triadę, włoską mafię i rosyjską organizację Hotel Moskwa. W tym uroczym zakątku świata prowadzi działalność ekipa Lagoon Company, świadcząca szeroki wachlarz usług. Historia zaczyna się, gdy Rokuro Okajima, szeregowy pracownik japońskiej korporacji, wyrusza w służbową podróż morską z ważnymi danymi firmy. Na jego nieszczęście, na informacje będące w jego posiadaniu zlecenie dostaje Lagoon Company, co kończy się dla niego porwaniem i utratą powierzonej mu własności firmy. Kiedy okazuje się, że szef nie zamierza poświęcać środków na ratowanie swego pracownika z rąk kryminalistów, młody Japończyk, zmęczony szarą egzystencją i wypełniony poczuciem bezcelowości własnego życia, stwierdza, że równie dobrze zamiast próbować powrotu do kraju, może zostać w Roanapur. Przybiera imię „Rock” i dołącza do ekipy swoich porywaczy.


Black Lagoon i Black Lagoon: the seccond barrage podzielone są na kilkuodcinkowe historie. Każda z nich jest pełną akcji przygodą, a wszystkie zdarzenia odbijają się nie tylko na osobie Rocka, ale też na pozostałych członkach jego grupy. Mamy tu afroamerykańskiego byłego komandosa, Dutcha, łagodnego specjalistę od komputerów i informacji Benny’ego oraz narwaną, niebezpieczną Revy, zwaną Dwuręką. Nasza ekipa podejmuje się różnorodnych zadań, od zwykłych zleceń transportu, przez ochronę, pomoc w negocjacjach, po odzyskiwanie obrazu z zatopionej łodzi podwodnej. W swojej pracy spotykają wiele osobliwych postaci: szefową Hotelu Moskwa Bałałajkę, przywódcę Triady pana Changa, zabójczą pokojówkę, nastoletnią uczennicę zostającą bossem yakuzy, bliźniacze rodzeństwo siejące dookoła śmierć, siostry z Kościoła Przemocy, nazistów, najemną mistrzynię sztyletów i wiele innych. Barwne, pełnokrwiste postacie są jedną z największych  zalet tej produkcji. Co ciekawe, wśród przestępczych mieszkańców Roanapur nie brakuje niebezpiecznych kobiet. Wbrew możliwym obawom, nie służą one wyłącznie za element erotyczny. Nagości nie ma tu zbyt wiele – tyle ile może być w subtropikalnym kryminalnym półświatku. Dużo jest za to krwi i przemocy i mimo, że całość jest często mocno przerysowana, przesuwając się w kierunku pastiszu gatunku, to zdecydowanie nie nadaje się dla oczu małoletnich.
"Jak zrobić rozpierduchę z klasą" - poradnik autorstwa Revy

Graficznie pierwsze dwa sezony trzymają poziom, zwłaszcza jeśli chodzi o animację w tak pełnym dynamicznych zdarzeń anime. Niektórych może razić, że bohaterowie zawsze chodzą w tym samym, zwłaszcza jeśli wygląd broni i inne detale są tak szczegółowo odwzorowane. Nie powinno to jednak przeszkadzać w odbiorze.

Odpowiednia choreografia i nawet wrogie łodzie nam niestraszne.

Przygody Lagoon Company mają dobrą oprawę muzyczną, zwłaszcza polubiłam świetny opening.



O ile serie stanowią wzór kina akcji z przymrużeniem oka, to Roberta’s Blood Trail jest czymś nieco innym. I choć zmiana na pierwszy rzut oka polega na podniesieniu poziomu oprawy graficznej, to nie to jest najważniejsze. Klimat Black Lagoon bywa poważny i ponury, jednak tu jest ciężki, wręcz duszny. Do tej pory sceny były brutalne i krwawe, tu są wręcz groteskowe. Dużo jest niewiele wnoszących rozmów i rzucanych zdań. W miejsce trzymających w napięciu zdarzeń podstawiono psychologiczne zagrywki, co nie wyszło na dobre. Nawet bohaterowie nie wydają się być do końca sobą. Pomijam już pewną przemianę Rocka, która była niejako nieuchronna, jako owoc poprzednich dwudziestu czterech odcinków. Jednak i inne postacie nabrały cech, których wcześniej nie zdradzały lub straciły te już im przypisane (mam tu na myśli m.in. dziwną bierność do tej pory żyjącej niebezpieczeństwem Revy). Wszystko to sprawia, że seria Black Lagoon, które mimo ukazywania brudnego świata występku i zbrodni jest serią odprężającą, w Roberta’s Blood Trail oddziałuje na widza odwrotnie – dołująco i negatywnie. Chociaż historia tu opowiedziana jest chyba najlepsza ze wszystkich, to nie mogę odżałować, że obejrzałam te pięć odcinków, ponieważ częściowo zatarły dobre wrażenie poprzednich. Zanim wstąpiłam na Krwawą Ścieżkę Roberty Black Lagoon było jednym z moich ulubionych tytułów(nawet taki fajny opening zepsuli...).

Relacje Rocka z członkami ekipy nie zawsze idą dobrze.


Podsumowując, pierwsze dwa sezony anime polecam wszystkim, którzy nie mają alergii na odrobinę przemocy oraz tym, którzy mają zgodę rodziców na oglądanie produkcji, gdzie zabija się ludzi w dużych ilościach (;. Odradzam sięganie po serię poświęconą Robercie, bo jest po prostu słabsza. Uważam Black Lagoon nie tylko za świetny egzemplarz gatunku akcji, ale też dobry tytuł dla osób, które anime nie oglądają, a które – wiem to z własnego doświadczenia – po obejrzeniu tego zmienią swój stosunek do japońskiej animacji i zasilą grono jej fanów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz